Ups! Baby!
02x07 - "Hell and High Water"
WPISY DO INDEKSÓW
PRÓBY CZERWIEC
Koło Wyniki??
4x22 - "So Long, and Thanks for All the Red Snapper
referaty
 
PUBlICADoS Minogue Skup Africandrums Znacznemu
SA Tour : Brasil
JAK USUNĄĆ KONTO NA LIBRUS
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • g4p.htw.pl

  • Ups! Baby!

    Sherlock/John

    Moja kolejna miniaturka, której akcja dzieje siê po Reichenbachu. Komentarze mile widziane.

    Nad g³ow± Sherlock ma bezchmurne niebo. Pod sob± spokojne wody jeziora.

    A wszystko posz³o nie tak jak powinno.

    Mo¿e gdyby mia³ wiêcej czasu i móg³ to wszystko lepiej zaplanowaæ. Mo¿e gdyby wybra³ wtorek zamiast poniedzia³ku, po³udnie zamiast pó³nocnego-zachodu i korytarz zamiast drzwi. Mo¿e wtedy, przy odrobinie szczê¶cia, uda³oby mu siê. Mo¿e wtedy mia³by szansê.
    Ale sta³o siê inaczej. A gdyby Sherlock chcia³ poznaæ przyczynê swojej pora¿ki, zrozumieæ ¼ród³o niepowodzenia - odnale¼æ pocz±tek koñca - nie musia³by wcale d³ugo szukaæ. Tak naprawdê musia³by tylko cofn±æ siê o parê lat wstecz. Przypomnieæ sobie w³a¶ciwe s³owa. Zapomnieæ o reszcie.

    Poniewa¿ uczucia nie daj± przewagi, a serce nigdy nie powinno rz±dziæ g³ow±. A Sherlock na to pozwoli³.

    Nie od razu i nie ¶wiadomie, oczywi¶cie. To powolny proces. Bardziej ewolucja ni¿ rewolucja, i erozja ni¿ trzêsienie ziemi. Zmiany nadchodz± ma³ymi krokami - wkradaj± siê przez nieszczelne okna i szpary pod drzwiami – a dostrze¿e je tylko ten, kto ich szuka. Kto wie, gdzie szukaæ. Dla Sherlocka by³ to proces niezauwa¿alny, nieodwracalny i - w gruncie rzeczy - nieunikniony. To, co narasta³o przez dni, tygodnie i miesi±ce, spad³o na niego w ci±gu kilku chwil.

    Poniewa¿ Sherlock nie by³ w Londynie od ponad roku. Poniewa¿ od dwóch lat nie postawi³ stopy na schodach prowadz±cych do Baker Street. Poniewa¿ od dwóch lat, dwóch miesiêcy i dwudziestu o¶miu dni nie widzia³ na oczy Johna. A poniewa¿ przez ca³y ten czas nie my¶la³ o niczym innym, o nikim innym, Sherlock – ta logiczna istota, zbudowana z precyzji i umiaru - sta³ siê niecierpliwy.

    Zatem kiedy dwa dni temu powiedzia³ Mycroftowi, ¿e w koñcu znalaz³ Morana*, a po drugiej stronie telefonu zamiast spokoju us³ysza³ niepokój i s³owa: „Kto jest twoim informatorem? To mo¿e byæ pu³apka. Poczekaj. Przy¶lê pomoc”, nie poczu³ ¿adnych w±tpliwo¶ci. Nie dzwoni³ po poradê. Cierpliwo¶ci starczy³o mu na tyle, ¿eby nie od³o¿yæ od razu s³uchawki. Dokoñczyæ rozmowê i sk³amaæ.
    Poczeka³, owszem. Ca³e dwadzie¶cia cztery godziny, czyli akurat tyle, ile by³o mu potrzeba ¿eby obejrzeæ kryjówkê Morana i u³o¿yæ plan. Ani minuty wiêcej. Ju¿ wtedy powinien wyczuæ, ¿e co¶ jest nie tak - za ka¿dym jego ruchem sta³ po¶piech, a pod niecierpliwo¶ci± czai³ siê tylko gniew. Nie poczu³ jednak nic. Nie poczeka³ na pomoc Mycrofta i w poniedzia³ek o pierwszej w nocy ruszy³ do domu w którym ukrywa³ siê Sebastian Moran.

    Wybra³ wej¶cie od strony pó³nocno-zachodniej. Uzbrojony w pistolet, z którego tak naprawdê nigdy jeszcze nie strzela³, ¿eby zabiæ i telefon, z którego chcia³ po wszystkim zadzwoniæ na policjê. W³ama³ siê przez okno. A pó¼niej us³ysza³ kroki i zamiast pobiec w dó³ korytarza, postanowi³ schowaæ siê w najbli¿szym pokoju. I nie jest nawet pewny, co sta³o siê potem.
    Wie, ¿e pokój nie by³ pusty (jak mo¿na byæ tak naiwnym?) i, ¿e kto¶ rzuci³ siê na niego, kiedy tylko przekroczy³ próg (czekali na ciebie, oczywi¶cie, ¿e na ciebie czekali). Wie te¿, ¿e kiedy poczu³ potworny ból na wysoko¶ci ¿o³±dka (teraz to ju¿ w³a¶ciwie nie boli, to co¶ innego. Bardziej jak...) instynkt kaza³ mu strzeliæ z broni. I uciekaæ. Biec.

    Nie wie jak d³ugo ucieka³ i jak± drogê wybra³. Wie tylko, ¿e gdy w koñcu wydosta³ siê z tego przeklêtego domu i poczu³ na twarzy ch³odne wieczorne powietrze, ¶wiat wywróci³ siê na sekundê do góry nogami. Nie mia³ ¿adnego awaryjnego planu, nie móg³ te¿ wróciæ do hotelu. A krew ucieka³a z niego jak powietrze. Wdech i wydech. Wdech i wydech. Obie d³onie przyci¶niête do p³aszcza, do marynarki, do koszuli. Do brzucha. Serce pompuj±ce krew, niczym zdrajca. I rana tak niewielka, ¿e gdyby nie czerwieñ, nigdy by jej nie znalaz³. ¯e gdyby by³ kim¶ innym, móg³by nawet uwierzyæ, ¿e wszystko siê jeszcze dobrze skoñczy. Ale Sherlock jest tylko sob± i a¿ za dobrze wie, jak koñcz± siê takie historie.

    I mo¿e dlatego z wszystkich mo¿liwych dróg ucieczki wybra³ tê najbardziej absurdaln±, nieprawdopodobn± i oderwan± od rzeczywisto¶ci. Tê, która by³a pod rêk±. I dlatego znajduje siê teraz na ¶rodku jeziora w ma³ej drewnianej ³ódce (jak w³a¶ciwie siê tam znalaz³?), a niebo jest równie czarne jak woda dooko³a. Tylko gwiazdy daj± ¶wiat³o.

    Nie wie, kiedy zgubi³ wios³a. (Czy w ogóle ich u¿ywa³?) Nie wie te¿, jakim cudem dop³yn±³ a¿ tak daleko. Wie tylko, ¿e le¿y teraz na plecach w ciep³ej cieczy, która mo¿e byæ równie dobrze krwi±, wod± i potem, a najpewniej jest wszystkim razem. A wiatr jest spokojny, tak cholernie spokojny, ¿e zdaje siê zatrzymywaæ czas. Jego klatka piersiowa unosi siê i opada. Powoli. Ciê¿ko. Unosi i opada. Jego serce jest jak ptak zamkniêty w pude³ku, próbuj±cy usilnie wydostaæ siê na zewn±trz i gdy Sherlockowi w koñcu udaje siê z³apaæ oddech, zajmuje mu to wieczno¶æ.

    Gdzie¶ tam jest John. John i jego spokojne ¿ycie. John i jego odwaga, John i jego serce. Mo¿e my¶li teraz o nim, a mo¿e ju¿ dawno zapomnia³. Mo¿e prosi w³a¶nie o pomoc, a mo¿e sam wskazuje drogê. Mo¿e byæ wszêdzie, mo¿e byæ ka¿dym. Mo¿e byæ wszystkim. Czy dosta³ to, czego chcia³, czy wci±¿ czeka? Czy jest szczê¶liwy? Dobrze. Bardzo dobrze.

    Bo¿e, jak tu spokojnie.

    Sherlock zamyka oczy, ale gwiazdy wci±¿ nie chcê znikn±æ. Chocia¿ firmament nieba zmieni³ siê w sklepienie powiek, on wci±¿ widzi je wyra¼nie, jak na jawie. Rana w jego brzuchu zamienia siê w przej¶cie, a czas w drogê. Gdy z trudem zbli¿a do twarzy rêkê umazan± krwi± i unosi na chwilê powieki, widzi ju¿ tylko ciemno¶æ. Kto¶ wo³a jego imiê z drugiego brzegu jeziora, ale Sherlock nie rozpoznaje g³osu.

    Nad g³ow± ma bezchmurne niebo. Pod sob± spokojne wody jeziora. Nigdy nie powinien opuszczaæ brzegu.

    *Sebastian Moran. Na wypadek gdyby kto¶ nie czyta³ „The Adventure of the Empty House”, wyja¶niam tylko, ¿e to najbli¿szy wspó³pracownik Moriaty’ego. Nie wiadomo do koñca, czy to on by³ strzelcem celuj±cym w Johna w ostatnim odcinku i czy w ogóle pojawi siê w serialu, ale pozwoli³am go sobie po¿yczyæ na potrzeby tego fika.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • niuniapeja.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Ups! Baby! Design by SZABLONY.maniak.pl.