ďťż
Ups! Baby! UWAGA : Zmiana godziny kolokwium z GN 17:30 13.09 niedziela REGIONALNA GALA HALLIWICK W DANII 13.04.2013 - BYLIŚMY TAM! National Conference 13/14 October 2012 in the UK Jednostka Komandosa 13 Półbrygady Legii Cudzoziemskiej Miecz Damoklesa (Pelman) [NZ, +13] 3.13 Życiowe rozterki 4.13 Blind Love Last Temptation (13/Chase) EBG 13 6x09 "The Parking Spot Escalation" |
Ups! Baby!Napisane z dwa lata temu Wykopałam z komputera i jest! Nie przestraszyć się dialogami Zapraszam!- House!- dyrektorka szpitala zwołała za jednym ze swoich najlepszych lekarzy, energicznie stukając obcasami o beton. - Dr Cuddy! Jesteśmy już po godzinach, prawda?- spytał przystając na chwilę, by spojrzeć kobiecie w twarz. - Tak, ale zanim zajmiemy się sprawami po godzinnymi…- zaczęła ciężko oddychając. - Chodzi o…? - O nowy pozew, który trafił na moje biurko. - Co z nim? - Ilu ludzi możesz obrazić w ciągu tygodnia?- spytała ironicznie wznawiając swój szybki marsz. - A jaki jest mój rekord?- mężczyzna podążył za nią. - House…- westchnęła i raz jeszcze tego dnia spojrzała mu w oczy. Miała nadzieję znaleźć tam jakikolwiek przejaw tego, że jednak tym razem ją zrozumiał. Oczywiście nie było nawet o tym mowy. - Przepraszam, ok.?- powiedział wznosząc czy do góry. Jego ton był tak wymuszony, że słowa, które miały obniżyć jej poziom gniewu, tylko go podsyciły. - Nie! Nie jest „ok.”! Codziennie muszę walczyć o to, żebyś nie stracił tej swojej cholernej pracy, a ty wcale mi tego nie ułatwiasz!- wrzasnęła, co spowodowało, że kilka osób na parkingu zwróciło się w ich stronę. Zawsze zabawnie było posłuchać ich niekończących się sprzeczek. - Przeprosiłem przecież! - To twoja odpowiedź?! Przepraszam?! Myślisz, że „przepraszam” wszystko załatwi?!- parsknęła nie mogąc uwierzyć w idiotyzm tej sytuacji. - Chyba nie ważne co myślę w obliczu „pani dyrektor”!- warknął oburzony po czym oparł się plecami o jeden z szorstkich białych filarów. - Czyli od dziś jestem „pani dyrektor”, a nie „nieudolny lekarz”?! - Jedno drugiego nie wyklucza! - Rozumiem czyli jestem nieudolna i w dodatku zuchwała?! - To ty to powiedziałaś! - Nie bądź dzieckiem House!- krzyknęła, ale on tylko zrobił głupią minę.- Jezu… - To chyba nie odpowiedni czas na modlitwy…- zamyślił się. - Dobra.. Mam tego dość. Nie ciągnijmy tego. - Och nie rób z siebie takiej świętej! Chcesz to zakończyć? Świetnie, ale nie udawaj przy tym, że jesteś lepsza! Genialna, samotna matka w średnim wieku! NA PEWNO jest idealna!- krzyknął , po czym zacisnął szczęki nie chcąc powiedzieć nic gorszego. - NA PEWNO lepsza od samotnego, uzależnionego dupka!- powiedziała po czym głową wskazał na pudełeczko vicodinu, które zaciskał w dłoni.- Ja przynajmniej idę do przodu! - A myślałem, że „ utknęłam” oznaczało, że nie możesz iść do przodu! - A ja, że „jestem najbardziej porypanym facetem na świecie” oznacza dla Ciebie, że jesteś walnięty! - Może i jestem, ale nie zadawałem się z samotnym, uzależnionym dupkiem! - Kochałam tego samotnego dupka, ale jak doszło uzależniony czar prysł- mruknęła i podeszła do swojego samochodu mając zamiar odjechać z tego miejsca jak najprędzej. Pomimo jednak jej starań mężczyzna wypuścił swoją drewnianą laskę z ręki i przygwoździł kobietę do samochodu. Jego ręce były po obu stronach jej głowy tak, że nie mogła się ruszyć. Spojrzał jej prosto w oczy i zrobił ostatni krok do przodu, by ich ciała dokładnie się stykały. Nie było pomiędzy nimi żadnej przestrzeni. Czarne włosy Lisy łaskotały go w szyję, ale nic nie zrobił by temu zapobiec. Zauważył jak kobieta przełyka nerwowo ślinę i uśmiechnął się wrednie, widząc, jak na nią wpływa. Pochylił się do niej tak, by jego usta przy mówieniu dotykały jej ucha i wyszeptał uwodzicielsko: - Może ty jednak kochałaś Wilsona… Kobieta zbulwersowała się i zmarszczyła czoło. - To przyjaciel! Tak jak i twój!- tu spojrzała na niego i próbowała sobie wmówić, że wcale nie tęskniła za jego dotykiem. - Chyba, że go kochasz i jesteś gejem, bo ja w trójkąciki się nie włączam. - Właśnie, bo w ośmiokątach jest raźniej- zaśmiał się i przejechał palcem wskazującym po jej twarzy, odgarniając przy okazji kosmyk jej włosów. - Zamknij się House! - Och przecież widzę, ze ci się to podoba…- zamruczał do jej ucha, gdy jedna z jego dłoni spoczęła na jej udzie. - Łapy przy sobie!- warknęła i użyła całej swojej siły, by go odepchnąć. Nadal zdenerwowana otworzyła drzwi do auta i usiadła za kierownicą. –Żeby było jasne. Nienawidzę cię. Nienawidzę twojego dotyku, zapachu i głupich gierek. Dobrej nocy, dr House. I z takimi słowami zakończyła ich kłótnię wyjeżdżając z parkingu i zostawiając wszystkich obecnych ludzi przekonanych, że ona i House to zdecydowanie przeszłość a witaminki w pomarańczowym pudełeczku to vicodin. Przez to właśnie nikt nie wiedział, że wieczorem przed jej domem, stał zaparkowany motor z drewnianą laską. THE END |
||||
Wszelkie Prawa ZastrzeĹźone! Ups! Baby! Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||